Komentarze: 2
leżymy sobie po "małym niezobowiązującym sexiku"... w pewnym momencie Misiek mówi:
-wiesz ja Ci dam jeszcze bańkę...
-?!?!?!??!?!?! znaczy co? byłam taka dobra, że dołożysz mi do tego co już mi dałeś????
no ręce mi opadły...
leżymy sobie po "małym niezobowiązującym sexiku"... w pewnym momencie Misiek mówi:
-wiesz ja Ci dam jeszcze bańkę...
-?!?!?!??!?!?! znaczy co? byłam taka dobra, że dołożysz mi do tego co już mi dałeś????
no ręce mi opadły...
Śniegu po pachy
smacznej kiełbachy
prezentów kupę
rózgi na pupę
do nieba choinki
i wędzonej szynki
oraz szczęśliwego wskoku
do Nowego Roku!!!
akcja rozgrywa się w autobusie opolskiej komunikacji miejskiej. udział biorą biedne żuczki (czytaj pasażerowie) i szaleniec wypuszczony z domu wariatów będący na niezłym spidzie chcący ustalić nowy rekord szybkosci w przemierzeniu całego miast (czytaj kierowca). oszołom jedzie z prędkoscią, której nie powstydziłby się niejeden dresiarz w przebajerzonym starym golfie lub mancie... ścina zakręty, wymusza pierwszeństwo, na przystankach zatrzymuje sie dokładnie na ułamek sekundy. brakowało mu tylko małej katapultki dla osób, które dycydują się na opuszczenie tego boskiego królestwa PANA kierowcy. przynajmniej nie marnowałby czasu aż opieszali ziutkowie wytoczą sie na chodniki... (chyba pracował na akord. szkoda tylko, ze w lokalnej gazecie o tym nie pisali, bo przynajmniej część osób wiedziałaby czego może się spodziewać nieopatrznie decydując sie na skorzystanie z takowego środka lokomocji... ) w końcu jeden z pasażerów nie wytrzymuje i ośmiela sie zwrócić mu uwagę:
-panie! moze by tak spokojniej! bydło pan wieziesz?!
-a co? przytrzasnąłem komuś ryj?!
no ręce opadły...
wracamy sobie z Madziunią z jakichś wariackich przedswiatecznych zakupów...
-ale ktoś ma u nas wkurwiającą pozytywkę na balkonie. albo może to te zasrane światełka tak cały czas grają...
-no. to nasi sąsiedzi z pierwszego piętra.
-ten facet taki siwy?
-no. "przyjaciel" naszego ojca.
-"przyjaciel"?
-no. ojciec dostaje torsji jak go widzi....
wczorajsze popołudnie. Misiek uskuteczniajacy kolejna drzemkę dla urody... w pewnym momencie cos go wyrwało z tego letargu. był to Bartosz błakający sie między kibelkiem, łazienką a swoim pokojem. najwyraźniej szykował sie do wyjścia.
-gdzie idziesz? znowu na kurwa mać? (Misiek czasem potrafi błysnąć intelektem i elokwencją)
-co?
-no gdzie idziesz? na kurwa mać?
-cześć...
odpowiedział mu zbity z tropu damski głosik z bartkowego pokoju... do kogo należał? jak nietrudno sie domyślić do Moniki. Bartka połowicy... własnie przyjechała z Wrocławia... czyż ręce nie mogą opaść na kolana?