Komentarze: 1
wczoraj wieczorkiem... wracamy sobie z naszej budowy po wizycie kolejnego pana od ogrzewania. było już ich milion i co jeden daje nam bardziej "preferencyjne" ceny za odrobinkę luksusu w naszych skromnych zrujnowanych progach... powoli ciągniemy już nogę za nogą i co? standardowo uciekł nam autobus. wiec ciągnę Miśka na drugi przystanek może przyjedzie 15. dochodzimy do przystanku i zaglądam na rozkład...
-Misiek, która godzina? -15 po. -a to jeszcze 10 minut. -nie. 6. -no coś Ty! przecież jedzie 26 po. -nie 26 tylko 21 po. -a która jest godzina? 20 po? -nie 15. ale po 19...
no ręce mi opadły.... to żeśmy sie dogadali....